Od początku do dziś
Witam ponownie,
Budowa już się rozpoczęła więc postanowiłem na początek przybliżyć kawałek historii. Tak jak obiecałem tym razem dodam kilka zdjęć.
Nasza działka gdy ją kupiliśmy była już częściowo zagospodarowana. Napewno wpłynęło to na jej cenę ale pozwoliło również uniknąć wielu spraw do załatwienia. Na działce znajdują się również domki w których w cieple miesiące można mieszkać (co ułatwi nam pewne sprawy - ale o tym innym razem). W każdym razie kiedyś działka wyglądała jeszcze tak (zdjęcia zaraz po wytyczeniu budynku):
Następnie naszą piekną zieloniutką trawką zajeła się okropna koparka i po zdjęciu humusu i zaczęło to wyglądać tak (przynajmniej zaczyna wyglądać jak budowa ):
Skoro już zaczęliśmy niszczyć zieleń to postanowiliśmy zrobić również tymczasowy szeroki wjazd (aby ulatwić transport materiałów itp.). Pomyśleliśmy o szerokiej bramie i wyłożeniu dojazdu gruzem. Oj ile było ukladania i noszenia gruzu to masakra. Na dodatek okazało się że pierwszy transport zamiast jechać po gruzie to się w nim zakopał (chyba musimy się jeszcze sporo nauczyć). Na szczęście udało mu się wjechać starym wąskim wjazdem. Obecnie zastanawiamy się co z tym dalej bo szkoda mi pracy i kasy jaka poszła w ten wjazd. Na poniższych zdjęciach etap przygotowań nieszczęsnego wjazdu (ten koleś z taczką to ja - troche trzeba samemu porobić )
Wczoraj na działce pojawiła się już prawdziwa ekipa (a nie inwestror z taczką udający budowlańca ) i wykonali wykopy pod ławy fundamentowe oraz przygotowali zbrojenia do fundamentów. Praca poszła im bardzo sprawnie mimo że kopania było naprawdę sporo. Efekt ich zmagań z naszym gruntem zamieszczam poniżej (na drugim zdjęciu pojawia się moja żona - a co jak się chwalić to się chwalić):
Dzisiaj udało się dowieźć materiały na których oprze się nasze gniazdko - przywieziono bloczki betonowe na fundament. Tutaj też praca poszła sprawnie i obyło się bez większych ekscesów - nie licząc że pierwszy samochód pokazał że zupełnie nie znam się na budowaniu podjazdów - no ale człowiek na błędach się uczy. Zastanawiam się jeszcze tylko czy takie bloczki trzeba przed deszczem chronić (kilka dni pewnie postoją zanim ławy wyschną)
Obecnie czekamy na beton do ławy fundamentowej. Teraz tylko modlitwa o dobrą pogodę i będziemy zalewać (oczywiście chodzi o ławę ). Najfajniejsze jest to, że wreszcie zaczyna być widać jakieś efekty. Do tej pory szły pieniądze a efektów nie było. I tak oto dobrnąłem do teraźniejszości i postaram się prowadzić teraz blog już na bieżąco. Jest jeszcze wprawdzie parę archiwalnych zdjęć (lubię robić fotki ) ale to postaram się już wpleść je innym razem (jeśli będzie okazja).
Tymczasem pozdrawiam. Łukasz.