Osuszanie wykopu
Witamy ponownie
Zaraz po przebudzeniu poszliśmy sprawdzić jak tam nasz zalany wykop. Nocne ulewy przyczyniły się do kilku nowych obsunięć i spowodowały, że woda ciągle stała w wykopach. Tak jak pisałem poprzednio kupiliśmy pompę do osuszenia wykopów, ale nadal brakowało nam kaloszy. Z rana wybraliśmy się do sklepu aby uzupełnić nasze wyposażenie budowlane. Jak widać na poniższym zdjęciu kalosze się przydały
Potrzebowaliśmy również węża (zakupiony z pompą okazał się kiepski i zdecydowanie za krótki). Zainspirowani Mac Gyverem próbowaliśmy trochę improwizować, ale nasza konstrukcja nie do końca spełniła oczekiwania więc musieliśmy ponownie odwiedzić sklep.
Po zakupach wzięliśmy się do pracy. Było to o tyle skomplikowane, że w wielu miejscach zupełnie nie dało się podejść do wykopu bo wszędzie zrobiło się niezłe bagienko. Trzeba też było uważać aby nie naruszyć ścian wykopu (to co się już obsunęło wystarczająco popsuło nam humor). No ale jakoś trzeba było sobie radzić. Czasem wystarczyła przenośna kładka
niekiedy trzeba było wysłać żonę do wykopu ... bo jak wiadomo gdzie diabeł nie może tam babę pośle
Wbrew pewnym obawom (wydawało się nam że jakaś za tania ) pompa spełniała swoje zadanie. Ze względu na to że dno wykopu było bagnem nie udało się oczywiście wybrać całej wody ale i tak jesteśmy zadowoleni z akcji osuszania.
Jak wiadomo ciężka praca wzmaga apetyt więc trzeba było przygotować coś do jedzenia. W ramach obiadu zorganizowaliśmy więc grila.
Po jedzeniu i nabraniu sił dokończyliśmy osuszanie (pozostał jeszcze wykop pod garaż) i tak skończył się nasz kolejny dzień na budowie.
Teraz pozostało modlić się aby nie powtórzyły się opady (i tu ponownie prognozy nie są optymistyczne).
A propos modlitwy to jutro wybieramy się pierwszy raz do kościółka w miejscowości w której się budujemy. Jest to wieś z malutkim kościołem gdzie napewno wszyscy się znają (przynajmniej z widzenia). Ciekawe jak będą patrzyli na nowych .